Zobaczyć sowę nocą

puszczyki - Ptasi Azyl

Puszczyki w wolierze Ptasiego Azylu, naszego partnera

Uhu uhu uhu, czyli głosy sów

Zbliża się okres największej aktywności głosowej sów. Mniej więcej do końca kwietnia będzie można usłyszeć 10 gatunków tych ptaków odbywających lęgi w Polsce. Zahuczy więc sóweczka, pójdźka, włochatka, uszatka, płomykówka, puszczyk, uszatka błotna, puszczyk uralski, puszczyk mszarny i puchacz. Im większa sowa, tym niższy głos.

Jak je rozpoznać?

Opisanie głosu ptaka, to bajka sama w sobie! Niezrównany Jan Sokołowski w „Ptakach Polski”, tak opisuje puchacza (Bubo bubo) „Głosy: miękkie i niskie w tonie, lecz donośne puhu (stąd nazwa gatunku!). Niekiedy uszeregowanie puhuhu-u, poza tym kląskanie, szczękanie dziobem i chichot”. A o głosie puszczyka uralskiego (Strix uralensis) pisze jeszcze ciekawiej „hau hau hau podobne do szczekania psa, kewek hump i inne trudne do opisania tony”.  Na Wikipedii znajdziemy taki opis głosu puszczyka uralskiego „Typowy głos godowy i terytorialny samca to głuche, wielosylabowe pohukiwanie: „hu hu” – 2-3 sekundowa przerwa – „huhu huhuhu”. Może być słyszalny w odległości do 2 km. Prezentując samicy potencjalne miejsce gniazdowania, odzywa się mniej donośnym, dłuższym „huhuhuhu…”, w środkowej części z wyraźnym crescendo. Głos samicy jest ostrzejszy, chrapliwy, zgrzytliwy. Głosy ostrzegawcze puszczyków uralskich podobne są natomiast do psiego szczekania.” Czy opisy trafiają w sedno sowiego głosu? Sami oceńcie. 4 kwietnia 2014r. Jacek Maślanka w okolicach Bochni nagrał takie pohukiwanie samca puszczyka uralskiego.

Zobaczyć sowę!

Sowy to w ogóle ciekawy temat. Miłośnicy ptaków dzielą się na bocianolubów, miłośników drapoli i właśnie na sowolubów. Ci ostatni widząc sowę z ulubionego gatunku stają się bardziej ruchliwi, uśmiechają się, wydają dziwnie nieskoordynowane odgłosy, czasem podskakują, przestępują z nogi na nogę, miewają powiększone źrenice.  I co ciekawe… robią to instynktownie na znak swej miłości do danego gatunku sów.

No dobrze, znamy już sowie odgłosy. Ale trzeba jeszcze zobaczyć samą sowę!  Żadne, nawet najpiękniejsze zdjęcie, nie oddaje radości z widoku samodzielnie wypatrzonego, wyczekanego ptaka. Nawet zaobserwowany z daleka, to jednak i tak nabiera dla obserwatora wyjątkowych cech.  Niestety sowy trudniej obserwować niż np. bociany.  Raz, że jest ich mniej, a dwa – są płochliwe, nie przepadają za ludzkim towarzystwem i mieszkają w dziwacznych miejscach.

No i podlegają bardzo ostrym przepisom związanych z ich ochroną, mówi o tym ustawa z 16 kwietnia 2004 roku, doprecyzowana rozporządzeniem ministra środowiska z dnia 12 października 2011 roku. I tak np. nie wolno:

  • niszczyć gniazd, siedlisk, ostoi, zimowisk i schronień sów (wszystkich sów!),
  • umyślnie płoszyć i niepokoić ptaków
  • przenosić sów z ich naturalnych siedlisk

Wokół gniazd sóweczki, włochatki i puchacza wyznaczono strefy ochronne, w których nie wolno przebywać, ani też w jakikolwiek sposób wpływać na ich naturalny kształt. Dla sóweczki i włochatki strefa całoroczna to 50 metrów wokół gniazda. Strefa ochronna puchacza to 200 metrów od gniazda przez cały rok, ale dodatkowo od 1 stycznia do 31 lipca odległość ta wzrasta do 500 metrów.

Inny problem stanowi ich tryb życia. Królestwem większości sów jest noc. Nawet kolor tęczówki zależy od trybu życia tych ptaków. Gatunki nocne mają tęczówki ciemne (np. płomykówka, puszczyk), polujące zarówno nocą, jak i o zmierzchu oraz o świcie – pomarańczowe (puchacz, uszatka). Tęczówki sów dziennych mają barwę żółtą (sóweczka, pójdźka). Ale to maleństwa są. Taka sóweczka waży 55-80 gramów. To już samica kosa (Turdus merula) jest cięższa, bo waży ok. 100 gramów.

Dostrzeżenie sowy o zmierzchu, już nawet nie nocą, staje się więc sporym wyzwaniem logistycznym. Ale warto spróbować!

Marzenie nr 1 – obserwacja puchacza albo puszczyka uralskiego

Pomarzyć można, prawda?  To jeszcze nie jest karalne, zacznijmy więc z górnej półki – puchacz, nasza największa sowa. Płochliwy i nieufny.  Mieszka na terenach trudno dostępnych, najchętniej wśród starych drzew i w sąsiedztwie otwartej przestrzeni, gdzie lubi polować.  Aktywny od zmierzchu do wczesnego świtu. Latem można zaobserwować puchacza również za dnia. Jeśli nie posiadamy stosownego aparatu fotograficznego, konieczna jest przynajmniej podstawowa lornetka przystosowana do wieczornych obserwacji.  Początkujący mogą sięgnąć po Nikona Action EX 7×50  lub Nikona Prostaff 7s 8×42.

Wieczorem i w ciągu dnia można spotkać inną rzadką sowę – puszczyka uralskiego.  Mieszka w Karpatach, trochę par gniazduje na Kielecczyźnie i na Roztoczu. W Polsce liczebność tego gatunku szacowana jest na 450-700 par. Mało płochliwa sowa, ale też wypatrzeć ją trudno. Poluje od zachodu słońca do północy i nad ranem, zwykle na otwartej przestrzeni, czasem patroluje teren lecąc wzdłuż dróg i leśnych przecinek. Broniąc gniazda z młodymi bywa agresywny i nachalnego ptasiarza może zaatakować szponami. W sumie, cóż w tym dziwnego? Kto lubi jak mu się lunetą do domu zagląda?

Marzenie nr 2 –  łatwiej osiągalne  – puszczyk i uszatka

Puszczyk (Strix aluco) – lasy liściaste, parki, cmentarze – byle by były duże drzewa.  Woli polowanie wśród drzew, z zasiadki.  Niestety… jak to sowa, preferuje nocny tryb życia. Przy dużej dozie szczęścia można nawet spotkać osobnika, który najpierw skrzydłami wypłoszy małe ptaki śpiące na gałęzi np. kosy, szpaki, sikory, rudziki, a potem schwyta je.  Aby go zaobserwować trzeba mieć odpowiedni sprzęt. No chyba, że nocą widzimy jak koty.

Sowę uszatą (Asio otus) podczas godów można usłyszeć wyłącznie nocą. 17 marca na terenie Belgii nagrano taki głos samicy z tego gatunku. Ale i ta sowa poluje głównie o zmierzchu i o świcie – prawdziwym świcie, czyli tak np. godz.  4-5 rano, a nie 7-8.00.  Szuka starych, wysokich drzew i otwartych terenów do polowań. Bywa też w dużych miastach, widywano ją  w Warszawie, we Wrocławiu.  W mieście jest jaśniej, można użyć lornetki o słabszych parametrach.

Kochajmy sowy!

Zostawmy im stare drzewa z dziuplami, śródpolne zadrzewienia, gniazda krukowatych. Zawieśmy kosz wiklinowy, w którym zamieszka sowa uszatka. Sowy są nam potrzebne.  Rodzina płomykówek, karmiąc młode głodne dzioby, potrafi w ciągu sezonu złapać 5 tysięcy myszy, uszatka upoluje 1000 małych gryzoni w ciągu jednego lata.

A przy okazji – sowy świetnie opisuje Rafał na blogu Las Rysia eRysia – Część I oraz Część II

Jak wybrać lornetkę „na sowy”?

monarch7-a

Nikon, Monarch 7

Szukając odpowiedniego sprzętu zwracamy uwagę na:

– odpowiednią średnicę źrenicy wyjściowej. Kluczem do udanej nocnej obserwacji sów jest jasność obrazów dawanych przez lornetkę, która zależy od średnicy źrenicy wyjściowej lornetki. Policzymy ją dzieląc średnicę obiektywów lornetki przez jej powiększenie. Lornetka używana w nocy powinna mieć źrenicę wyjściową o średnicy od 5 mm do 7 mm. Jak łatwo policzyć, lornetka 8×42 ma źrenicę wyjściową 5,25 mm, lornetka 10×50 ma źrenicę o średnicy 5 mm, a modele 7×50, 8×56 i 10×70 dysponują wielką źrenicą o średnicy 7 mm. Lornetki klasy 12×50, 10×42 lub 8×30 dają zbyt ciemne obrazy i podczas zmierzchu i w nocy ustawienie ostrości na ciemnych konarach drzew będzie praktycznie niewykonalne;

– jak najwyższą jakość powłok antyodblaskowych naniesionych na soczewki lornetki. Od ich jakości zależy jasność i kontrast obrazów dawanych przez lornetkę a także poprawność oddania kolorów. Lornetki 10×70 IF WP, 10×70 SP, oraz Monarch i Action EX oferują bardzo dobre powłoki, w serii Prostaff są one nieco prostsze, a więc mniej skuteczne;

– stacjonarnie czy mobilnie? Gdy liczy się mobilność, idealnym będzie np. model Nikon Action 10×50. Praktycznie większość lornetek nocnych jest przeznaczonych do wędrówek i nawet długi nocny spacer nie spowoduje istotnego zmęczenia. Jeśli posiadamy dobry statyw i decydujemy się na obserwację stacjonarną, najlepszym wyborem będzie duża i wyjątkowo jasna lornetka nocna klasy 10×70.

– jeśli podczas nocnego „sówkowania” będziemy mieć do czynienia z dużą wilgotnością powietrza, po powrocie do domu należy się liczyć z zaparowaniem lornetki z zewnątrz. Jeśli lornetka jest wodoszczelna (tak jak seria Monarch, Prostaff , Action EX, czy wspomniane olbrzymy z obiektywami 70 mm), nie musimy się obawiać o jej uszkodzenie.

A jeśli nie uda się znaleźć sowy w naturze?

Jeśli chcecie usłyszeć sowie dźwięki, to oczywiście najlepszy jest portal www.xeno-canto.org, gdzie wystarczy wpisać łacińską nazwę gatunku i pojawią się linki do szeregu nagrań pasjonatów z całego świata. I tak np. wpisując nazwę Bubo bubo, dotrzemy do głosu puchacza nagranego 25 marca 2014r. w gminie Michałowo przez Tomka Tumiela. Inne ciekawe nagranie, tym razem z Hiszpanii, prezentuje wołania pana puchacza i pani puchaczowej, która wcina się w jego pohukiwania. A tak smutno woła szwedzka pani puchaczowa po śmierci partnera – nagranie z 21 lutego 2014r. Można też poszukać prostych plików z nagraniami naszych polskich sów, ale już bez daty, lokalizacji, mapy, opisu głosu, sonogramu itp. szczegółów. Zdjęcia i głosy sów polskich prezentuje np. Leśny Zakład Doświadczalny SGGW w Rogowie.